Myśliwska twórczość

Leśne Druchy

Na leśnej polanie spotkał Zając Wilka,
Ukłonił się grzecznie zamienił słów kilka.
Co słychać Basiorze jak żona, dziateczki?
Czemu nie polujesz z tamtej strony rzeczki?
Pasą się tam łanie, buchtują też dziki.
Pospołu z waderą obstawisz przesmyki.
Uczta murowana, tylko trochę chęci,
Taka propozycja Basiora nie nęci?
Cóż zrobić Kolego, dobry stary Gachu.
Różnie w życiu bywa w naszym wilczym fachu.
Za młodu człek różne wyprawiał swawole.
Na starość wygodnie chcę usiąść przy stole
I zjeść co wadera przyniesie z komory.
Za rzeczkę niech idą młode głodomory.
Niedobrze rzekł Zając, fatalnie Kolego.
Z tego co tu słyszę nie ma nic dobrego.
Tracisz mir u zwierząt, kielicha nie łykniesz.
Coś mi się wydaje, że niedługo kipniesz.
Nim do tego dojdzie, pójdź do mej kotlinki.
Na skraju polany, widzisz te choinki?
Siądziemy pod świerkiem, schrupiemy marchewkę.
Strzelimy kuśtyczka – mam dobrą nalewkę.
Wypijemy brudzia, mów mi Ziutek-Stary.
Okay niech tak będzie jam Franciszek – Mały.
Jak to życie ludziom figle różne płata.
Za młodu wrogowie na starość Brat Łata.

Moim serdecznym Przyjaciołom:
Franusiowi W. i Dzidkowi Z.- w podzięce za wieloletnią przyjaźń.

Zbigniew Goluch pisane w Opolu – listopad 2009

Na Imć Jana – KAPELANA

Kogo stać na kapelana?
Bogatego znaczy Pana!
My jesteśmy przebogaci

Nam kapelan się opłaci.
To On co dzień modły wznosi
O przysługę niebo prosi,
O bogate w zwierza bory

I o zdrowie kiedyś chory,
On też da Ci rozgrzeszenie
Gdy nieczyste masz sumienie.
Kiedy znajdziesz w lesie dzika

I go zamkniesz do chlewika.
A kto święci pola, knieje
W upał, mróz i kiedy leje.
Kto nam wszystkim dobrze życzy,

Kto nie łaje i nie krzyczy?
Kto codziennie szefa swego
Nagabuje? Kto? Kolego! A
szef dobry. Nie odmawia,

Wszystkich chętnie ułaskawia
Czyja zatem to zasługa?
A ich lista bardzo długa
Pijmy zdrowie Księdza Jana

Wszystkich Żubrów KAPELANA.

Zbigniew Goluch.

Senne łowy

Na pustym polu, na starej miedzy,
Gdzie śpi szaraczek, gdzie kura śpi,
Nemrod Jacenty na stołku siedzi.
Zasnął głęboko, zapewne śni.

Śni o wycieczce w krainę boską,
Tam zwierza pełno, tam pióra w bród. A za
plecami zajączek z troską, Chowa swe
dzieci wśród traw i grud.

Ziewnął Jacenty i spadł ze stołka,
Huknęła fuzja, pociekły łzy. Zając z
uciechy fiknął koziołka, A Jacek
wrócił do domu zły.

Żona mu zrzędzi – gdzie masz zająca,
Co Ci w Sylwestra podam na stół. Jacek ze
skruchą wziął garść pieniędzy i Poszedł i
kupić królika pół.

Ta opowiastka morałem trąca. Starzy
myśliwi słuchajcie mnie. Chcesz w święta
na stół podać zająca. Nie śpij na łowach! 
Trzymajcie się !!!

Zbigniew Goluch.

Myśliwy i lis

Z wietrznikiem przy ziemi myszkuje mykita
po tropie po śladach przez las do kurnika.
Myszkuje i myśli jak podejść rolnika,
jak zmylić brytana i wpaść do kurnika.

Przez wieś idzie również młodzieniec ? myśliwy.
On również ma problem? jak zostać szczęśliwym!?
W obejściu dziewczyna, ma usta jak wiśnie,
lecz ojciec surowy ? niech go piorun świśnie!!!

I lis i myśliwy problem mają taki:
jak zdobyć dziewczynę, jak porwać kurczaki.
Na co dzień wrogowie i wszystko ich dzieli
lecz coś trzeba zrobić by rolnika zmylić.

Rudy już w kurniku ? narobił rabanu,
rolnik bieży z kijem a dziewczyna za nim.
Zza węgła myśliwy dziewczynę porywa,
lis z kurczakiem w pysku do lasu wyrywa.

Rolnik stanął wryty, oczyma przewraca
aż zrezygnowany do chałupy wraca.
Oto morał bajki wszystkim dobrze znany;
DWÓCH SROCZEK ZA OGON NIE ZŁAPIEMY SAMI

Zb. Goluch Opole 01 09 2010-09-02

Pory roku

Pójdę do lasu wiosną,
Przytulę się do drzewa,
Brzoza sokami tryśnie,
A ja drzewom zaśpiewam.

Zaśpiewam im piosenkę,
Zanucę ciepłe słowa,
W sekrecie szepnę listkom?
Życie rozkwita ? od nowa.

Pójdę do kniei latem,
Wsłucham się w koncert ptasi,
Żaby wnet zarechocą,
Słoneczko blask swój zgasi.

Nocą lampa srebrzysta
Rozjaśni granat nieba?
Dzik ruszy z legowiska,
Byk pieśń godową śpiewa.

Odwiedzę bór jesienią
Usłany złotym liściem,
Zadumam się nad rydzem
I jerzyn czarnych kiściem.

Usiądę na rozstaju
Chłonąc odgłosy nocy.
Pachnąca w krąg żywica
Magicznej doda mocy.

Czekam na zimę srogą,
Śnieg skrzypi pod nogami,
Grają strzelby myśliwych,
Las tętni okrzykami.

I tak się toczy życie,
Zmieniają pory roku,
Aż kiedyś wszystko zaśnie
W przepastnych dziejach mroku.

Zbigniew Goluch